Jednym z moich ulubionych tematów w planszówkach jest kosmos, co wielu czytelników już zapewne wie. Dodatkowo oprócz planszówek jestem wielkim miłośnikiem gier wideo. Strażnicy Kosmosu to tytuł, który garściami czerpie ze Space Inviders i innych fixed shooterów. No dobra, czyli na planszę mamy przeniesiona grę wideo i to jeszcze w klimatach kosmosu! To musi być coś dla mnie! Co jednak poszło nie tak i czemu ta gra jest strasznie nudna?
Strażnicy kosmosu
Czas gry: 20 minut
Wydawca: Nasza Księgarnia
Wiek: 7+
Wiek według mnie: ograny 6+, nieograny 7+
Liczba graczy: 2-4
Mechanika: przesuwanie żetonów, strzelanie, zbieranie punktów
Tematyka: kosmos, fixed shooter
Grę najtaniej kupisz tutaj!
Zawartość pudełka:
- plansza
- znaczniki
- instrukcja
Wykonanie i skrót zasad
Gdy pierwszy raz usłyszałem, że Nasza Księgarnia planuje wydać grę w tym klimacie, byłem bardzo podekscytowany. Sam grałem w Space Inviders, a dodatkowo gram w gry wideo praktycznie codziennie. Graficznie podobało mi się już pudełko, ale musiałem zajrzeć do środka, aby poczuć ten klimat. Mój zapał nieco się ostudził, jednak nie było tragedii.
Wewnątrz znaleźć można planszę kosmosu, po której będziemy poruszać aż 56 żetonów potworów. Fajny bajer, bo ilość oczu na potworze stanowi wartość punktową przy zestrzeleniu. Nie trzeba bawić się w jakieś inne znaczniki punktów zwycięstwa, co na duży plus. W środku też drewniane znaczniki – miny, rakiety i statki graczy. Instrukcja fajnie napisana, bardzo prostym językiem z licznymi przykładami, co będzie stanowiło szybkie wejście w zasady i rozgrywkę.
Przeczytałem zasady, mój entuzjazm znowu został przygaszony, ale dobra, trzeba przecież zagrać! W Strażnikach Kosmosu gracze będą bronić ziemi, strzelając do potworów i zdobywać punkty. Nie jest to gra kooperacyjna, co mogło zasugerować bronienie planety, jednak gracze rozgrywają partię wyłącznie pod siebie, starając się zdobyć punkty. Każdy zestrzelony najeźdźca daje nam punkty, co symbolizuje ilość oczu na żetonach. Oprócz ruchu i strzelania będziemy mogli kupować dodatkowe akcesoria i poruszać miną, aby nieco spowolnić atak potworów. Jeśli zestrzelimy całą kolumnę, potwory przesuwają się w dół w stronę ziemi, a jeśli któryś do niej dotrze, gracze przegrywają. Może się też zdarzyć, że kosmita wejdzie w rakietę któregoś gracza – traci ją i wróci za jakiś czas do rozgrywki. Grę wygrywa gracz, który zdobędzie najwięcej punktów.
Recenzja gry Strażnicy Kosmosu
No i doszliśmy do trzeciego i ostatniego etapu, czyli wrażeń po rozgrywkach i recenzji. Przyznam się, że gdy siadłem i zagrałem…było jeszcze gorzej. Liczyłem, że mechanika może uratować mój zapał, i że jeszcze pokocham tę grę, jednak tak się nie stało. Na papierze mechanicznie tytuł wyglądał naprawdę sympatycznie! Jest kombinowanie, planowanie ruchów, negatywna interakcja i w dodatku ulepszenia – nie będzie nudno!
Przeliczyłem się, bo gra była po prostu nudna, nie czerpałem z niej frajdy i dla mnie zegarowe 20 minut trwały znacznie dłużej. Mechanicznie gra nie trzymała się kupy, nie czuć klimatu ani emocji, po prostu przesuwamy żeton i strzelamy. Nic w tym twórczego, angażującego, a kombinowanie jest sprowadzone do minimum. Nie znalazłem tutaj nic ciekawego, tak samo moi współgracze.
Próbowałem to ratować, wmawiając sobie, że to pierwsza gra, nie poznałem jej całej i pewnie rozwinie planszowe skrzydła, jak to bywało przy niektórych tytułach, które wcześniej recenzowałem. Tak się niestety nie stało, a rozgrywka za rozgrywką była jeszcze gorsza. Podczas kolejnego strzału w potwory w jednej z rozgrywek, przesuwając swój okręt, spoglądałem tylko na półkę z grami z nadzieją, że wreszcie zagramy w coś interesującego – serio…
No dobra, ale mamy w grze przecież ulepszenia i minę? Nooo tak średnio bym powiedział tak średnio. Jeśli robię ulepszenie, to co robi przeciwnik? Robi dokładnie tak samo, aby nie zostać w tyle. Brak wyszukiwać tu jakiegoś sensu, jeśli ktoś ulepsza, reszta też to zrobi dla optymalnej rozgrywki. Mało tu wyboru, możliwości czy innych dróg rozwoju, przez co odnoszę wrażenie, że ten aspekt został wepchnięty tutaj na siłę. Podobnie jaki mina – ruch jej jest opcjonalny, przez co przez całą grę może się nawet nie poruszyć! U nas tak się stało, co pokazało, że ta mechanika jest po prostu zbędna.
Regrywalności tu nie ma i ciężko jej gdziekolwiek szukać. Można powiedzieć, że przecież mamy zmienną planszę, inny układ potworów! Nie przesadzajmy już, bo gra jest powtarzalna i nie czuć powiewu świeżości.
Może gdyby zwiększyć planszę, więcej przeszkadzania innym w strzelaniu, a gra bardziej nas karała to można by z tej planszówki coś więcej wycisnąć. Drogi rozwoju statku, rakiety czy inne bajery też fajnie by się tu sprawdziły. Niestety nie jestem projektantem, mogę się nie znać, jednak z perspektywy gracza czegoś tu brakuje. Jedyne co dla mnie na plus to wykonanie i tematyka, jednak nie została ona dobrze w grze wykorzystana.
Podsumowanie gry Strażnicy Kosmosu
Strażnicy Kosmosu to nudna planszówka opakowana w ciekawy temat. Ciężko doszukać się tu czegoś fajnego, a każda rozgrywka dłuży się i traci czas, który moglibyśmy wykorzystać na ciekawsze gry. Osobiście nie polecam i wątpię, żeby została ze mną na dłużej.
Plusy
- Wykonanie
- Grafiki
Minusy
- Brak jakiejkolwiek regrywalności
- Nudna
- Strata czasu
- Mechanicznie boli, mało w tym sensu
- Mało rozbudowany aspekt ulepszeń
Przydatne odnośniki
Grę znajdziesz również na Planszeo!
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza recenzenckiego!