Raz i na zawsze, tom 2: Staroangielski – recenzja komiksu

Pierwszy tom serii Raz i na zawsze bardzo podobał mi się graficznie, to co robi Dan Mora było super. Niestety od strony opowiadanej historii nie było już tak różowo. No ale te rysunki tak przypadły mi do gustu, że jednak sięgnąłem po część drugą. I to zdecydowanie interesująca kontynuacja jest. 🙂

Raz i na zawsze, tom 2: Staroangielski

Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki:
Dan Mora
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Non Stop Comics

Arturiańskie mity żyją!

Okrągły stół i Króla Artura zna właściwie każdy, kto choć odrobinę otarł się o kulturę angielską. Merlin, Lancelot, Ginewra, Galahad to imiona, które pojawiają się w głowie kiedy tylko wspomnimy o legendarnym królu Brytów. To cudowny człowiek, który zjednoczył ich wszystkich i uczynił Albion wielkim.
No dobra, ale co by było gdyby powrócił z Zaświatów? Czy na pewno wszyscy byliby szczęśliwi, gdyby zaczął nimi rządzić średniowieczny król? Czy rzeczywiście jest taki, jakim znamy go z legendy? No raczej nie. Tylko Duncan, łowca potworów z przypadku i jego babcia Bridgette, której zapomniało się jakoś powiedzieć o dziedzictwie ich rodu, stoją pomiędzy Anglią i katastrofą.

Bohater i potwór

W pierwszym tomie babci i wnukowi udało się powstrzymać Artura. Niestety w trakcie tej akcji sporo namieszali w Zaświatach i teraz nasz świat zaczynają nawiedzać bohaterowie innych staroangielskich legend, Beowulf, Grendel i cała reszta. Tutaj pojawia się też pytanie, kto zabije potwora, gdy mityczny bohater który zrobił to wcześniej w legendzie, nieoczekiwanie zginie.

Staroangielski

Tom drugi jest zdecydowanie lepszy, historia jest naprawdę interesująca. Kolejne wprowadzone na scenę legendarne postacie powodują, że fabuła staje się piekielnie dynamiczna i wciągająca, a intryga okazuje się sięgać głębiej niż początkowo myśleliśmy. Z legend wiemy, że Merlin to światły, dobry czarodziej, ale czy aby na pewno tak było? Czekam z niecierpliwością na tom trzeci, bo poszło to w dobrą stronę. Jest mniej nawiązani do elementów kultury angielskiej, które powodowały pewną hermetyczność pierwszej części. Jednak z drugiej strony, autorowi scenariusz nie dość, ze udaje się zaskoczyć czytelnika, to jeszcze nie pozwala nam odetchnąć nawet na chwilę.

Dan Mora

W rysunkach Dana Mory zakochałem się przy okazji Klausa, komiksie o pewnym panu, roznoszącym prezenty. Za jego sprawą sięgnąłem po drugi tom Raz i na zawsze. I nie zawiodłem się! Uwielbiam sposób w jaki rysuje, jego kadrowania, różnorodność w tworzeniu bohaterów. Tu nie ma ani jednej postaci, przy której choćby na chwilę zawahamy się, z kim mamy do czynienia. No a zaświaty, to już prawdziwy popis wyobraźni rysownika.

Czekam ba dalszy ciąg, zdecydowanie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *